Kiedyś, kiedyś jadłam coś pysznego.
Było delikatne niczym gęsty mus. Pachniało wanilią i chrupało bakaliami.
Pamiętam, że siedziałam na krześle, machałam nogami i ku przerażeniu Mamy
łapczywie pochłaniałam kolejną porcję.
To była pascha.
Najlepsza jaką w życiu jadłam.
Pascha robiona wg tego przepisu jest bardzo bliska ideałowi sprzed wielu lat....
Potrzebujemy:
1,5 kg sera białego tłustego trzykrotnie mielonego
(rozcierając masę serową między palcami nie możemy wyczuwać grudek.
Masy twarogowe z wiaderka absolutnie się nie nadają).
400 g masła extra
6 żółtek utartych z 6 łyżkami cukru pudru
0,4 l śmietany kremówki
łyżkę pasty waniliowej lub ziarenka z całej laski wanilii
bakalie wg upodobań.
Ja dodałam rodzynki namoczone dzień wcześniej w rumie,
siekane orzechy włoskie i migdały,
żurawinę, skórkę pomarańczową, posiekaną drobno gorzką czekoladę,
siekane figi.
Przyda się także gaza opatrunkowa jałowa 1x1 m.
Masło w temperaturze pokojowej ucieramy mikserem na puch i dodajemy powoli żółtka utarte z cukrem. Do puszystej masy dorzucamy ser. Pamiętamy, że wszystkie składniki muszą być w temperaturze pokojowej.
Ucierając dolewamy śmietany kremówki. Mamy otrzymać raczej gęstą i jednolitą masę. Dodajemy wanilię. Miksujemy.
Siekamy bakalie i dorzucamy je do masy serowej.
Wszystko dokładnie mieszamy drewnianą łyżką.
Cedzak wykładamy gazą. Masę przekładamy na gazę. Zawijamy końce gazy do
środka na masę i wstawiamy wszystko na noc do lodówki przyciskając masę czymś
ciężkim. Następnego dnia wykładamy paschę na talerz i dekorujemy. Uwaga! Paschę musimy zjeść w trakcie świąt. Niestety szybko się psuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz